Kate wzdrygnęła się mimo woli i zapytała:
— Nie boisz się tego?
— A czegóż się tu bać, panienko... Tylko tak, myślałam, że jeszcze pani Michalinka pożyje.
Mimo woli mówiły szeptem. Po chwili Herta znalazła gdzieś chustkę i podwiązała zmarłej opadającą szczękę, zamykając oczy wyraziła zadowolenie: powieki nie zdradzały skłonności do ponownego otwarcia. Znacznie gorzej było w zeszłym roku, gdy umarła babka Herty. Wtedy trzeba było na powieki kłaść ciężarki, które leżały póty aż zwłoki zesztywniały.
Kate stojąc opodal w milczeniu słuchała tej szeptaniny, przyglądając się czynnościom Herty, czynnościom systematycznym i spokojnym, przerywanym od czasu do czasu westchnieniem i jakąś sentencją o wartości życia doczesnego lub apostrofą do zalet zmarłej. Herta wyprostowała poduszki, ciało ułożyła równo, ręce zmarłej splotła na piersiach i między sztywniejące palce wcisnęła jakiś święty obrazek. Gdy już wszystko było gotowe, uklękła i zaczęła odmawiać modlitwy.
Kate machinalnie poszła za jej przykładem, lecz nie mogła się modlić. Przed kwadransem usłyszana tajemnica spadła na nią ciężarem, z którym nie umiała się uporać, który ją przeraził.
Z dołu przytłumione lecz wyraźne dolatywały dźwięki walca.
— ...Wieczne odpoczywanie racz jej dać Panie... — półgłosem modliła się Herta.
Więc jakże to będzie, jak to jest możliwe — usiłowała skupić myśli Kate. — Wyzuto go z praw, pozbawiono majątku, pozycji społecznej, wykształcenia, strącono do roli trzeciorzędnego oficjalisty... A Gogo?... Przecie teraz będzie się musiał wyrzec wszystkiego. Stanie się od razu nędzarzem, nikim, jakimś panem Maciejem Zudrą... Jak wyjaśnić tę nową rolę?... Czy potrafi z nią się pogodzić, czy zdoła udźwignąć swój nowy los?... Gogo... Niewątpliwie jest dzielnym mężczyzną, ale czy ma dość hartu, dość woli, dość siły? A zwłaszcza czy nie przyjmie tego wszystkiego jako upokorzenia, jako policzka dla swej dumy, któ-
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/15
Ta strona została skorygowana.