ra tak często graniczyła z pychą. Syn prostej chłopki i niewiadomego ojca...
Będzie to dlań cios straszny. Kate przypominała teraz sobie tysiące szczegółów z jego opowiadań. Słuchając ich odnajdywała w nich zawsze nić tego snobizmu, który wydawał się jej niewinną przywarą. Gogo od niechcenia brylował nazwiskami swoich zagranicznych przyjaciół, niby mimochodem rzucał tytułami lordów, markizów i książąt, nazwami ekskluzywnych klubów, nazwiskami Bourbonów, Gonzagów, Habsburgów, uwagami o wykwintnych plażach i luksusowych hotelach.
Oczywiście snobizm ten w połączeniu z nazwiskiem Tynieckich i z dużymi dochodami był tylko nieszkodliwą śmiesznostką, która nawet w oczach Kate zasługiwała na milczące pobłażanie, ale czy nie zajął on w duszy Goga zbyt wiele miejsca, czy w tak radykalnie zmienionych warunkach da się usunąć, czy pustka, co po nim zostanie, da się czymś zapełnić i czym?
A dalej: jak poradzi sobie ze swymi nawykami i przyzwyczajeniami?... Wydawał zawsze tak dużo pieniędzy. Nie był może rozrzutnikiem w ścisłym znaczeniu tego słowa, lecz nie umiał nigdy powstrzymać się od zaspakajania swych zachcianek, zachcianek bardzo kosztownych i nie raz graniczących z ekstrawagancjami. Pomijając już jednak te rzeczy, czy nie będzie dlań tragedią zrezygnowanie z dotychczasowej stopy życiowej, zwężenie swoich wydatków do takich dochodów, jakie będzie mógł osiągnąć własną pracą?...
Herta wstała, obtarła kilka konwencjonalnych łez z policzków i powiedziała:
— Chyba świece trzeba tu zapalić?
— Tak — skinęła głową Kate. — Weź te dwa lichtarze z zielonego gabinetu i przynieś.
Gdy pokojówka wyszła, Kate, opanowując nieprzyjemne uczucie, nachyliła się nad łóżkiem zmarłej i uniosła róg kołdry zakrywającej nogi. Umierająca powiedziała prawdę: nad kostką prawej stopy wyraźnie odznaczało się znamię rodzinne, brązowa plama w kształcie wydłużonego owalu.
Zakryła kołdrę i po ustawieniu świec, które przyniosła Her-
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/16
Ta strona została skorygowana.