da. Ale gdybyś słyszała te nasze rozmowy, tę wymianę myśli, inwencyj twórczych, wrażeń, spostrzeżeń, te dyskusje! Każdy faj... każdy tępy mieszczuch nazwałby to pijatykami, a to są symposiony! To są uczty intelektualne! To zbiorowa skarbnica, do której każdy coś wnosi i z której każdy czerpie!
Kate skinęła głową:
— Tak, zgodzę się z tym. Toteż nie robię im z tego zarzutu, chociaż przypuszczam, że również dobrze można by to robić bez alkoholu i nie po całych nocach. Mówisz: wspólna skarbnica. Oczywiście wnoszą do niej coś literaci, poeci, plastycy, czy muzycy, słowem artyści, czy taki Tukałło, który — powiedzmy — jest artystą bez teki. Ale co ty wnosisz, Gogo?
— Uważasz mnie za głupca? — oburzył się.
— Bynajmniej. Ale sam przyznasz, że nie jesteś intelektualistą, że również nie znasz się specjalnie na sztuce. Więc co ty wnosisz?
Wzruszył ramionami:
— Akurat tyle co Załucki czy Irwing.
— Nie, Gogo, bo oni chociaż opłacają materialną stronę tych alkoholowych symposionów. Wnoszą pieniądze.
— Ja też w porównaniu z innymi dość często płacę.
— Ale ich stać na to, a ciebie nie. Książę Załucki czy Fred nie potrzebują robić długów. A teraz druga strona sprawy. Mówisz, że wszyscy czerpią z tej wspólnej skarbnicy. Wierzę. Czerpią nowe myśli, nowe koncepcje twórcze, nowe pomysły artystyczne, czy chociażby wrażenia, które zużytkowują w swoich dziełach. Kontakt z umysłami własnej kategorii jest dla nich rodzajem gimnastyki intelektualnej, warunkiem utrzymania sprawności myślenia i precyzji odczuwania. Czerpią, to prawda. Ale co ty czerpiesz?... Przecież nie zechcesz okłamywać samego siebie. Czerpiesz jedynie alkohol i satysfakcję z udziału w rozmowach, które interesują cię nie swoją treścią, lecz błyskotliwością. Wybacz, że ci to wszystko mówię, ale uważałam to za swój obowiązek. I za swoje prawo. Nie mam nic przeciw podtrzymywaniu stosunków i nawet bliskiej znajomości z tymi ludźmi. Owszem, uważam ich za miłych, kulturalnych i zajmujących. Nie mam nic przeciw twemu bywaniu „Pod Lutnią“ od czasu
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/164
Ta strona została skorygowana.