do wielkich przeznaczeń, do władania, do rządzenia, do dowodzenia armiami, że mieszkać w nim musi magnacka pycha, żelazna wola i nienasycone ambicje, potężny charakter. I każdy, ktoby tak go ocenił, myliłby się całkowicie.
Książę był w istocie najłagodniejszym i najprzeciętniejszym człowiekiem na świecie. Bynajmniej siebie nie cenił wysoko, ambicyj zaś nie miał żadnych. Gdy przed kilku laty wskutek jakichś kombinacyj politycznych usiłowano wetknąć mu tekę ministra rolnictwa, po kryjomu wyjechał za granicę i siedział tam póki niebezpieczeństwo nie minęło. Delikatność swą w stosunku do służby we własnych dobrach posuwał tak daleko, że gdy w nocy przywoził kompanię do Horania, wolał własnymi rękami wyłamać zamek od piwnicy, niż budzić kogokolwiek w poszukiwaniu klucza. Wydanie kelnerowi zwykłego polecenia już sprawiało mu trudność i zwykle zaczynał je od słów:
— Czy pan nie byłby tak łaskaw...
Co do namiętności, miał ich dwie: kobiety i libacje pod „Lutnią“. Co do pierwszych słynął z galanterii, szerokiego gestu i niewierności, co do drugich z pedantycznej i entuzjastycznej stałości, z mocnej głowy, serdecznej prostoty i niezmiennej gotowości do płacenia rachunków, byle tylko możliwie przedłużyć wspólnie sjesty.
Gdy wchodził pod „Lutnie“, wszyscy, zaczynając od portiera, a kończąc na pikolakach witali go ukłonami, pełnymi szacunku i przyjaźni, i usłużnym meldunkiem:
— Jeszcze nikogo nie ma, proszę księcia pana.
Albo też:
— Już jest pan Tukałło i pan baron, proszę księcia pana.
Podobnymi meldunkami witano zresztą i pozostałych „kacerzy okrągłego stołu“, dyrektor zaś lokalu, pan Dolmacz, okrągły, czy raczej i owalny jegomość w złotych binoklach, mógł udzielić znacznie obszerniejszych informacyj. Wiedział dokładnie, co kto robił w ciągu dnia, gdzie jest obecnie, czy przyjdzie, czy nie, gdzie ubiegłej nocy zakończył kulig, z kim był w kinie, czy skończył obraz, czy podpisał umowę na książkę, czy wyjechał, dokąd i na jak długo, słowem wszystko to, czego się od rana zdążył dowiedzieć. Był jakby centralą wiadomości, gdyż
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/169
Ta strona została skorygowana.