Otworzył komórkę przy szatni i znikł w niej. Po paru minutach wrócił, kładąc przed Irwingiem papierośnicę. Była to papierośnica Załuckiego. Irwing odliczył dwanaście banknotów stuzłotowych i powiedział:
— Oczywiście proszę o całej sprawie nikomu nie wspominać.
— Tak jest, panie baronie. Dziękuję panu baronowi. Moje uszanowanie panu baronowi.
Irwing skinął głową i wyszedł. Na ulicy wsiadł do samochodu, lecz długo nie ruszał z miejsca. Zastanawiał się jak teraz należy postąpić. Najprościej i najsprawiedliwiej było by pójść do Goga, powiedzieć mu w oczy wszystko i żądać, by nie ośmielał się więcej pokazywać „Pod Lutnią“. Popełnił przecież zwyczajną kradzież. Wszystkim można by nie mówić o tym. Wystarczy dać do zrozumienia, że z Gogiem trzeba zerwać stosunki i w ogóle znajomość.
Równało by się to jednak niemożności widywania pani Kate.
Na to zaś Irwing nie poszedłby w żadnym wypadku. A może...
Tu błysnęła mu myśl: czy ona, gdyby dowiedziała się, że Gogo popełnił kradzież, mogłaby nadal być jego żoną, mieszkać z nim pod jednym dachem?... Czy nie zażądałaby rozwodu?... Kobieta kochająca wprawdzie umie wybaczać mężczyźnie nawet zbrodnie, ale Irwing, przyglądając się z bliska ich małżeństwu, od dawna mimo jej zapewnień przestał wierzyć, że Kate kocha męża.
Na policzki Irwinga wystąpiły rumieńce.
— Będzie wolna, będzie wolna — pomyślał i ścisnął w kieszeni papierośnicę, ten nieduży przedmiot, który był w jego mocy, przedmiot, który otwierał mu perspektywy największego szczęścia...
Znając panią Kate, miał pewność, że nie umiałaby mężowi przebaczyć tego uczynku. Nie należała do osób, które idą na kompromisy moralne. Porzuciłaby Goga, a Gogo musiałby zgodzić się na rozwód. Wtedy zaś, może nie od razu, może za lat kilka...
Serce biło przyśpieszonym rytmem. Ręce drżały, gdy zapalał
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/191
Ta strona została skorygowana.