wrażliwych dusz ludzkich, co w swoich niewidzialnych tyglach stapiasz w jedno najskrajniejsze przeciwieństwa, lęk i pożądanie, niepokój i słodycz bezpieczeństwa, pragnienie pozostania i chęć ucieczki. O przekorna, nienazwana tajemnico serc kobiecych...
Nie myślała o tym Kate. Daleka jest droga od zarodków zdarzeń wewnętrznych do myśli, do świadomości, do kontroli... Myślała z niezadowoleniem o sobie. Myślała o tym, że oto poddała się jakimś przywidzeniom, jakiejś niedorzecznej halucynacji, która i podstaw żadnych nie ma i żadnego znaczenia i żadnych konsekwencyj. Ot, wytrącona została z normalnej równowagi fantastycznymi domniemaniami pobudliwej pani Jolanty, czy też złym stanem własnych nerwów po niedospanej nocy i po nowej awanturze, którą urządził jej nad ranem Gogo.
Nie mogła zgodzić się na to, by przyjął tak cenny prezent od Freda Irwinga. Zresztą wiedziała dobrze, iż to prezent dla niej. Doskonale pamiętała, że przed paru miesiącami oglądając z Fredem album wystawy malarzy angielskich zachwycała się tym właśnie pejzażem szkockim Mc. Boutle‘a. I przed kilku dniami Fred przysłał to niby dla Goga. Musiał wydać bardzo dużo pieniędzy i widocznie spodziewał się, że Kate zmusi go do zabrania obrazu, bo pokazał się dopiero późnym wieczorem na imieninach, kiedy już Gogo zawiesił obraz w gabinecie.
Widziała doskonale dyskretne uśmieszki wszystkich, którym objaśniał, iż otrzymał to w prezencie od Irwinga. Gdy po wyjściu gości postawiła sprawę jasno, spotkała się z wybuchem gniewu. Nie chciał uwierzyć, że to dla niej i kłamał, bo wiedział równie dobrze, jak ona. Nie był gruboskórny, lecz po prostu nędzny. Powiedziała mu:
— Jak nazwałbyś męża, który osiąga jakieś korzyści materialne z tego, że jego żona komuś się podoba?
Wtedy kopnął krzesło i zaczął krzyczeć, że jest zarozumiała, że zdaje się jej, iż wszyscy dla niej tracą głowy, że nie rozumie co to jest przyjaźń, że właśnie Irwing jest jego najlepszym przyjacielem, że obraz bynajmniej nie jest taki cenny, że on sam, Gogo, za dawnych czasów nie takie podarunki przyjaciołom robił, a tylko Kate, która jest skąpa i merkantylna, zazdrosna o
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/244
Ta strona została skorygowana.