Kate zarumieniła się:
— Nigdy — powiedziała stanowczo.
— To szkoda, wielka szkoda, Kate — głos pani Jolanty brzmiał smutkiem. — Pani nie jest stworzona dla nich, dla mężczyzn. Oni nigdy nie potrafią ocenić pani, ani zrozumieć, ani odczuć... Znam ich, znam ich tak dobrze... Ja również miałam męża. Ludzie pojąć nie mogli dlaczego się z nim rozeszłam. Gdy im mówiłam: — Poznałam go. — Szeroko otwierali oczy. Ludzie nie wiedzą, że dla nas, dla kobiet, poznać mężczyznę, poznać go do gruntu, to znaczy to samo co zobojętnieć. A pani zna Goga. I nigdy nie wierzyłam w to kłamstwo, gdy mówiła pani, że go kocha... Iluż ich ja znam... Miałam wielu kochanków i po żadnym nie zostało mi nic. Często wstyd przed samą sobą, częściej zniechęcenie, w najlepszym wypadku obojętność. I spotkałam panią, Kate... Mój Boże, przecież pani musiała domyślać się dlaczego tak długo pracuję nad tym portretem... Poznawałam panią. A im bardziej panią poznawałam, tym dokładniej wiedziałam, że tylko w pani mogę znaleźć to, czego od kilku lat tak gorączkowo szukałam. O, Kate! Proszę nie sądzić, że nie widzę pani wad. Zbyt pilnie przypatrywałam się pani, bym ich nie odkryła. Pani jest próżna, bardzo próżna. Pani jest chciwa na hołdy. Tak, na moje hołdy również. Ilekroć dla próby udawałam, że oddalam się od pani, że obojętnieję, robiła pani wszystko, bym wznosiła swoją adorację. Och, niech pani nie przeczy.
— Doprawdy... — zaczęła Kate, lecz Jolanta jej przerwała:
— Niech pani nie przeczy. Wymowniejsze od słów jest to zaróżowienie. Tak, pani jest próżna i zazdrosna. Nie znosi pani, by w jej obecności ktokolwiek interesował się inną kobietą... Stara się pani to ukryć i być może udaje się to pani wobec mężczyzn. Ale mnie zwieść trudno. Jest w pani jeszcze rzecz gorsza okrucieństwo. Zimne beznamiętne okrucieństwo. Gdyby pani była na którymś z tronów średniowiecza drżeliby przed panią poddani. Z uśmiechem posyłałaby pani setki ludzi na śmierć, lub zadawała tortury moralne, żonglując swoją łaskawością i niełaską.
Kate próbowała uśmiechnąć się:
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/254
Ta strona została skorygowana.