„spełnianie obowiązków żony“, które gnębiło go tak bardzo, które wydawało mu się torturą i krzywdą, posiadało jednak olbrzymią, nie dającą się ogarnąć wartość. To, że mógł jej mówić o swoich uczuciach, że przyjmowała jego pocałunki i pieszczoty, że dotykał jej jasnych włosów i słuchał jej głosu i miał ją przy sobie i mógł ją uwielbiać... Boże, przecie to były skarby, których niczym zastąpić nie zdoła, którym nie ma wprost ceny.
I teraz koniec. Nie ma powrotu. Rozumiał to, czuł, wiedział. Nie łudził się, że może to odzyskać, że bodaj część zdoła wybłagać.
I jeżeli teraz rzucił się przed nią na kolana. Jeżeli wśród łez i łkania zaklinał ją najczulszymi słowami, by mu przebaczyła, nie robił tego w nadziei wyproszenia łaski, lecz z nieodpartej potrzeby wydobycia z siebie swego ogromu skruchy, bólu i pragnienia pokuty.
Nie przerywała mu i stała wciąż milcząca. Gdy jednak chciał objąć jej kolana, cofnęła się i powiedziała cicho:
— Wolę byś mnie bił niż żebyś mnie dotykał.
Gogo umilkł i po chwili ciężko się podniósł. Stał jeszcze kilka minut przy drzwiach, a potem wyszedł bez słowa. Słyszała jego kroki w jadalni, potem w gabinecie, znowu w jadalni i w łazience, dokąd wszedł, zamykając za sobą drzwi na klucz.
Kate przesunęła ręką po twarzy i odczuła ból. Przejrzała się w lustrze, pod okiem wystąpiło zaczerwienione obrzmienie. Górna warga była rozcięta i również opuchnięta. Przemyła rankę wodą kolońską i przypudrowała obrzmienia. Teraz usiadła i zaczęła myśleć, jak należy postąpić. Najprościej było by zaraz spakować swoje rzeczy i wyjechać. Wyjechać dokądkolwiek. Do Krakowa, do Torunia, czy do Lwowa. Bo wyprowadzić się do hotelu znaczyło by to samo, co ujawnić skandal, narazić się na wypytywania, na komentarze i plotki.
Na wyjazd jednak potrzebna była pokaźniejsza kwota, której Kate nie miała. Rozporządzała tylko kwitami lombardowymi. No i biżuterią po ciotce Matyldzie. Ta jednak była złożona w bankowym sejfie i spieniężenie jej części zajęło by kilka dni co najmniej. Zresztą wyjazd nie pociągał Kate i z drugiej je-
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/315
Ta strona została skorygowana.