— Jakto — zirytował się. — I sądzisz, że niktby tego nie zauważył?
— Mógł nikt nie zauważyć, ale owszem, znalazł się ktoś, kto nie tylko zauważył, lecz przyłapał ją na gorącym uczynku zamiany.
— Któż to był? — Aleksander, kamerdyner, Aleksander Żołoń.
— A przyłapawszy, on, najwierniejszy sługa mego ojca, nie uważał za stosowne zawiadomić o tym swego pana?... Zastanów się!
— Nie ironizuj, Gogo — smutnie odpowiedziała Kate. — Owszem, wiedział co jest jego obowiązkiem, ale nie wypełnił go. Michalina liczyła wówczas sobie lat dwadzieścia dwa, czy trzy, a on już był po pięćdziesiątce. Kupił ją za cenę milczenia.
W oczach Rogera po raz pierwszy zamigotał niepokój.
— Bajeczka wcale zgrabnie ułożona, ale na szczęście Aleksander żyje jeszcze i...
— Na nieszczęście wszystko potwierdza — zakończyła Kate.
Rogerowi krew uderzyła do twarzy. Milczał przez chwilę, a później wybuchnął:
— To nieprawda! To niecne kłamstwo! To podła intryga! Oni uknuli to przeciw mnie!
— Uspokój się, Gogo.
— Skąd wiesz, że Aleksander to potwierdza?!
— Rozmawiałam z nim. Przyznał się wśród płaczu i zaklinał mnie, by nie poruszać tej sprawy. Boi się sądu i pozbawienia dożywocia.
— To ostatnie nie minie tego starego łotra! — zacisnął pięści Gogo. — Ach, nędzne gadziny, plugawe gady! I ośmielili się jeszcze ciebie, właśnie ciebie, moje ty kochanie, mój ty aniele biały, wciągnąć w tę błotnistą intrygę. Ale ja z nimi zrobię porządek!... Ha, patrzcie go! On nie tylko wierszyki układa, ale i wcale przemyślne planiki. Taki drobiazg! Ograbić za jednym zamachem mnie z nazwiska, z majątku, z tytułu! Niezły spisek: umierająca matka, stary sługa i ten gagatek. Ręczę ci, że to on wymyślił wszystko, że on jest sprężyną całej tej diabelskiej machinacji. No, już ja z nimi zrobię porządek!
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/42
Ta strona została skorygowana.