urzędowych wiadomości do prasy. Jednakże poczty pantoflej nic powstrzymać nie zdoła. A to tym bardziej, że przecie w samych Prudach natychmiast, a w okolicy wkrótce, sprawa musi nabrać dużego rozgłosu. Toteż mecenas sądzi, że było by wskazane dla uniknięcia „bomby“, wyekspediowanie obu zainteresowanych na czas możliwie długi z Wielkopolski. Wówczas pogłoski nie znajdując potwierdzenia będą słabły stopniowo, a gdy prawy właściciel Prudów powróci, nie będzie to już ani nowością, ani zbyt groźną sensacją.
W trzeciej kwestii mecenas Himler nie mógł dać żadnych rad. Oczywiście rozumiał dobrze, że pani Matylda chciałaby w jakiś sposób zabezpieczyć finansowo przyszłość młodego człowieka, którego uważała przez lat dwadzieścia osiem za swego syna. Uznał to za naturalne. Prawo jednak w niczym tu jej pomóc nie zdoła. Wszystko tu zależy od dobrej woli i chęci prawdziwego Rogera Tynieckiego.
— Mówiąc krócej — rozłożył adwokat ręce — od jego łaski.
— Rozumiem — powiedziała pani Matylda. — Wołałabym jednak, bym nie musiała osobiście tej rzeczy z nim poruszać. Mam powody do mniemania, że on Goga nie lubi. Sądzę tedy, że postąpimy najlepiej, jeżeli pan mecenas w mojej obecności przedstawiając całą sprawę im obu, na zakończenie zwróci się do mojego syna z zapytaniem jakie zabezpieczenie zechce ofiarować dla Goga.
— Orientuję się o co pani hrabinie chodzi. Mam pytanie to postawić w ten sposób, by brzmiało jako jeden z warunków prawnych przejęcia własności.
— Nie myli się pan. Chociaż Gogo nie jest moim synem, zżyłam się z moimi uczuciami dla niego. I nieznośna jest dla mnie myśl, że mógłby się znaleźć w nędzy. Jak zaś pan wie, osobistego majątku nie posiadam.
— Postaram się załatwić to według życzeń pani hrabiny.
— Dobrze — skinęła głową i zadzwoniła.
Służący otrzymał polecenie i po kilku minutach zjawił się Gogo, a niedługo po nim nadszedł Maciej. Ucałował rękę p.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/65
Ta strona została skorygowana.