Polaski wybuchnął śmiechem!
— Widzi pani, widzi pani! Nie czytał moich książek, a na pamięć cytuje aforyzm z moich „Ugorów“.
— Jeżeli tak, to rzecz istotnie jest dziwna, bo twych „Ugorów“ nie znam, natomiast zacytowane zdanie przeczytałem u Emmanuela Liboriusa w jego dziele „Prudentia magnorum“, wydanym w połowie siedemnastego wieku.
Polaski zlekka poczerwieniał:
— To jakieś grube nieporozumienie.
— Możemy je łatwo wyjaśnić — skinął głową Tukałło. — Mam tę książkę tutaj. W swoim pokoju. Zresztą nie robię ci zarzutu, że korzystasz z perełek myślowych tak znakomitego pisarza dawnych czasów. Jeżeliś w dodatku dał odnośnik skąd to czerpiesz, jesteś w zupełnym porządku.
— Nie dawałem żadnego odnośnika, bo aforyzm jest mój własny. Daję na to słowo. Zresztą, proszę pani, ja wcale nie znam łaciny i przyznam się, że Liboriusa w ogóle nie czytałem.
— Nie będziesz chyba utrzymywał, żeś nie wiedział o istnieniu Emmanuela Liboriusa i jego dziełach?
— Oczywiście wiedziałem, co za pytanie, ale nie znając łaciny, nawet nie miałem owej...
— „Prudentia magnorum“.
—...owej „Prudentia magnorum“ w ręku.
— Widzisz, a zawsze mówiłem, że wykształcenie klasyczne jest dla pisarza koniecznością. Gdybyś znał łacinę, mógłbyś z niej garściami czerpać mądre maksymy, a tak jesteś skazany na wyławianie tych rzeczy z trzeciej ręki i w rezultacie sam nie wiesz, komu zawdzięczasz.
— Oczy Polaskiego błysnęły gniewem:
— Aforyzm jest mój własny — powiedział z naciskiem — i pozwolisz, że zaraz wezmę Liboriusa, by się na własne oczy przekonać.
— Proszę cię bardzo. Leży na nocnej szafce, a miejsce, o które ci chodzi odszukasz łatwo: założone jest nożem do przecinania kartek.
Polaski wstał i wyszedł.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/96
Ta strona została skorygowana.