wcale tak, jak i poprzedniemi, zawierającemi informacje o różnych innych zdradach męża.
Zobojętniała na to zupełnie. Zresztą wiedziała o czemś, co ostudziłoby matrymonjalne zapędy takich Bożenek, polujących na Wysokie Progi, wiedziała, że na hipotece majątku, na pierwszem miejscu, wpisana została gruba pozycja na jej własne imię.
Dokonała tego podstępem. Może nie bardzo uczciwie, ale korzystając z pełnomocnictwa i chcąc zabezpieczyć swoje prawa, spłaciła innych wierzycieli, zajmując ich miejsce. Ksawery zresztą pogodził się z tem bez najmniejszego sprzeciwu. Może dlatego, że przekonała go wymowa adwokata, który radził tak zabezpieczyć się przed wierzycielami, a może z racji jego programowego desinteressement w sprawach finansowych, co uważał za pierwszą cechę dżentelmeństwa.
Tak czy owak, Magda była pewna jednego, a mianowicie, iż rozwód nie byłby dla Ksawerego interesem.
Z łatwością też mogłaby odstraszyć od niego Słucką przez samo wyjaśnienie jej materjalnej sytuacji Wysokich Progów. Jeżeli nie robiła tego, to jedynie z tej racji, że romans męża z tą czy inną kobietą nie sprawiał jej żadnej różnicy, a na jego wierność nie liczyła i nie pragnęła jej zresztą bynajmniej.
Już nie starała się przeciwdziałać wyjazdom męża, a nawet robiła, co mogła, by ułatwić mu jego wykręty, by umożliwić zachowanie jakich takich pozorów. Nie wysilała się w udawaniu, że o niczem nie wie. Poprostu milczała i z uśmiechem przyjmowała zarówno misterne wybiegi Ksawerego, jak i wybuchy jego rozrzewnień, na które zdobywał się, ilekroć odezwało się w nim sumienie.
Lecz i tego sumienia nie przeceniała. Zbyt dobrze zna-
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/212
Ta strona została uwierzytelniona.