niejszym do tego objektem byłaby pani Znaniecka. I dziś niezupełnie stracił nadzieję. W każdym razie perspektywa długich zabiegów bez gwarancji.
Co innego z tą. Taka aktorka z natury rzeczy musi być łatwa. Pozatem nie będzie wymagała szczególniejszych względów. Nie uroi też sobie żadnych praw. Conajwyżej za jej ustępliwość trzeba będzie zapłacić jakimś pierścionkiem, czy naszyjnikiem. W Paryżu takie rzeczy (nawet w dobrym guście) nie kosztują drogo. Zresztą warta jest porządnej ceny. Jest wspaniale zbudowana, ma fenomenalnie kolorową cerę i usta prawie perwersyjne. Przy rudych włosach, przy całej tej wyzywającej urodzie wygląda jednak zdumiewająco świeżo, niemal dziewczęco.
Im dłużej przyglądał się, tem mocniej utwierdzał się w postanowieniu. Uprzytomnienie faktu sąsiedztwa kabin, a zatem wyjątkowej wygody, zrobiło resztę.
Korzystając z tego, że Nieczajówna odwróciła głowę, szerokim gestem zdjął czapkę i powiedział z uśmiechem:
— Dzień dobry pani! Nie zaduży tu wiatr?
— Nie — potrząsnęła głową — lubię to.
Ściągnął rękawiczkę z prawej ręki:
— Pani pozwoli, że się formalnie przedstawię. Ksawery Runicki. Właściwie, to jest kiedyś, przed dwoma zdaje się laty, miałem zaszczyt wprawdzie nie osobiście... Ale pani pewno już tego nie pamięta.
— Źle pan ocenia moją pamięć — zaśmiała się i podała mu rękę, wymawiając swoje nazwisko.
— To prawdziwy zaszczyt, więcej, niż zaszczyt, to wielka przyjemność dla mnie, szarego rolnika że pani przy tylu hołdach raczyła zapamiętać i mój.
— Byłam wtedy naprawdę speszona. Nawet nie wiedziałam, jak podziękować.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.