rzędną markę zdobyły Kira Woszczyńska i Nina Płoskówna, występując już od dwóch lat z ogromnem powodzeniem, jako siostry Stelli. Obie Stelki wywodziły się ze szkoły pani Iwony Karnickiej i kochały się od wielu lat, jak prawdziwe siostry, chociaż jedna, Kira, była córką dyrektora banku, a druga podrzutkiem z przytułku. Obie mieszkały razem i wogóle były nierozdzielne, a w teatrze, gdzie każdego aktora czy z tym czy z innym coś łączyło, one jedne nie starały się w taki sposób zdobyć sobie poparcia, co zresztą przy ich kolosalnem powodzeniu, wobec faktu, że były wprost nie do zastąpienia w swoim rodzaju, — nikogo nie dziwiło. Wiedziano powszechnie, że Turska żyje z Bończą, Hańska z Kornatem, że Porzycka kombinuje z Michałkiem, Lewoniewska z kapelmistrzem Czopskim, że Marczyńska trzyma się z inspicjentem Torbiakiem i tak dalej. Nie przywiązywano do tego większej wagi, gdyż konfiguracje te zmieniały się dość często. Podobnie było też z wszelkiemi przyjaźniami, „sztamami“ i towarzystwami wzajemnej adoracji. Doraźny interes, wspólny wróg, albo zwykły kaprys łączył ludzi na pewien okres czasu poto, by wkrótce już patrzyli na siebie wilkiem i obgadywali się wzajemnie.
Byli jednak i tacy, których otaczała powszechna i niezmierna nienawiść. Nie cierpiano reżysera Bończy, za plecami nazywając go psem i świnią, lecz jeszcze mniejszą sympatją mógł się poszczycić Leon Kornat. Publiczność szalała za nim, recenzje miał zawsze entuzjastyczne, wciąż w tem czy w innem piśmie ukazywały się jego fotografje. Był młody, przystojny, doskonale zbudowany, chociaż może nieco zatłusty, rozporządzał doskonałym tenorem, tańczył świetnie, w grotesce też był niezrównany. Wszystkie wytwórnie filmowe licytowały się
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Złota maska.djvu/130
Ta strona została skorygowana.