Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Złota maska.djvu/164

Ta strona została skorygowana.

trochę rozczarowało, lecz, że starał się dalej robić dobrą minę. Dodała więc, że występuje od niedawna, że sama kiedyś bardzo źle słyszała o teatrze, ale później przekonała się, że tam wcale jest inaczej.
Brunet rozruszał się znowu, za żadne skarby nie chciał jej pozwolić, by zapłaciła za swój obiad. Sięgnęła zresztą do torebki niepotrzebnie, gdyż i tak nie miałaby na połowę rachunku.
Po obiedzie poszli do kina, a potem odprowadził ją pod teatr. Koniecznie prosił, by pozwoliła mu złożyć sobie wizytę w domu. Oczywiście nicby przeciw temu nie miała, ale nie mogła mu się zwierzać, że szuka mieszkania. Wreszcie umówili się na jutro po próbie przed teatrem.
Za kulisami było jeszcze pusto i ciemno. Magda już w kinie układała sobie plan rozmowy z Kornatem. Oczywiście, nie będzie mu robić żadnych wyrzutów. I płakać broń Boże. Wystarczy postawić kwestję jasno i poprostu: była pijana, popełniła straszliwy błąd, po którym ma tylko obrzydzenie. Powinien zrozumieć.
Tymczasem zaczęły schodzić się koleżanki. Przyszła też Jola i jak idjotka zaczęła głośno przy wszystkich wypytywać Magdę, co się z nią stało, dlaczego nie nocowała. Magda wystąpiła z ciotką na Lesznie, lecz wszystkie wybuchnęły śmiechem. Okazało się, że Rybowiczówna widziała ją wczoraj na ulicy z Kornatem. Jak na złość w tej właśnie chwili, gdy kpinkowano na ten temat, do „kurnika" zajrzał Kornat.
— Dobry wieczór — burknął od niechcenia i, zwracając się do Magdy, szepnął: — Wstąp do mojej garderoby.
Na szczęście stała tuż przy drzwiach i nikt tego nie dosłyszał, ale przecież zauważyły, że przyszedł, by