Pensjonat doktorowej Łopińskiej mieścił się na czwartem piętrze wielkiej brunatnej kamienicy przy ulicy Wilczej. Zasadniczo nie wynajmowano tu pokoi bez
utrzymania. Dla Magdy zrobiono wyjątek. Drugim wyjątkiem był sam fakt przyjęcia do pensjonatu osoby, nie należącej do najlepszego towarzystwa, trzecim zgoda
właścicielki na przyjmowanie gości w pokoju. Całe to swoje wyjątkowe położenie w pensjonacie zawdzięczała Magda dwum faktom: popierwsze, połowa pokoi stała oddawna bez lokatorów, podrugie, w klitce, odnajmowanej przez nią było za dużo pluskiew, jak na wytrzymałość innych kandydatów. Niezłomne zasady pani doktorowej były bezsilne wobec tej siły wyższej. Magda zaś dzięki wytrwałości, dobrej woli i sporym dozom Flitu umiała wytrwać. Flit umożliwiał współżycie z insektami, wytrzymałość zaś i dobra wola — współżycie z panią doktorową.
Zresztą w domu Magda bywała niemal gościem. Praca w teatrze wieczorami, próby w południe i popołudnia spędzane z Kamilem Bończą na uczeniu się roli w skeczu i piosenki, wypełniały cały dzień. Sama nie wiedziała, kiedy i w jaki sposób znajdowała czas na przygotowywanie się do egzaminów w Związku Artystów i na bywanie co kilka dni w kawiarni wśród swoich podtatusiałych przyjaciół.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Złota maska.djvu/208
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ III