— W nowej rewji Złotej Maski ma być niezwykła atrakcja, debjut jakiejś Nieczajówny.
W dwie godziny później wiedziano już doskonale, kto zacz i co: młodziutka, ładna, ruda (nie farbowana), z Iwonek, żyje z Bończą, córka piekarza, czy stolarza, podobno wcale obiecująca.
W związku z wyrokiem Cykowskiego zmieniono cały układ rewji. Siostry Stelli, które miały poprowadzić półfinał, przeniesiono na środkowy numer, piosenkę Magdy natomiast zrobiono szlagierem. Mało tego! Cała rewja miała się nazywać od jej numeru: „Królową pereł“.
Ponieważ tekst piosenki nie bardzo się nadawał do nowego pomysłu Bończy, nagwałt sprowadzono z Otwocka wypoczywającego tam Hojnera. Piosenkę przerobiono wspólnemi siłami, a cały numer miał być jedną wielką wspaniałością.
Dekoracje miały wyobrażać brzeg morza o zachodzie słońca. Dwanaście Iwonek na dwóch czółnach wyciąga srebrną sieć i najpierw wyławiają dwie siostry Stelli, jako rusałki, a później ogromną różową muszlę z samą Królową Pereł, czyli z Magdą. Muszla jest otwierana przy swego rodzaju rytualnym tańcu polinezyjskim. Otwiera się iluminowane na różowo wnętrze i wychodzi Magda, prawie naga, jedynie w wąziutkich naszytych perłami majteczkach, i w takich samych napierśnikach, w djademie z ogromną perłą nad czołem. Królowa Pereł śpiewa prześlicznego slowfoksa z półsentymentalnym i półżartobliwym tekstem o młodym poławiaczu pereł, który dotarłszy kiedyś na dno morza i ujrzawszy Królowę, już wrócić na brzeg nie chciał. Na zakończenie Magda miała zatańczyć specjalny taniec, ułożony dla niej przez samego Robowskiego, baletmistrza opery.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Złota maska.djvu/225
Ta strona została skorygowana.