nawet dostrzegała pewne braki form, nietylko wśród aktorów z innych scen, lecz i w najwytworniejszem towarzystwie. Intuicja Magdy szybko wykryła tajemnice ładnego sposobu bycia, spostrzegawczość zrobiła swoje, zaś zdolności przystosowania się do otoczenia nie brakowało jej nigdy.
Jednocześnie czuła i wiedziała, że również wielkie postępy zrobiła w swojej umiejętności aktorskiej. Poznała własnem doświadczeniem lub też obserwowaniem różnych „numerków“ rozmaite sposoby ujęcia i interpretowania takich lub innych ról. Sposobów tych nie było wiele i w gruncie rzeczy żaden z nich nie przedstawiał większych trudności. Poprostu należało mieć nosa i odrazu „z nogami wskoczyć w rolę“. Stopień sukcesu należał od wdzięku i talentu. Oczywiście szczytem wszystkiego byłoby zdobycie, wymyślenie, stworzenie własnego genre'u, własnego rodzaju, ale to osiągali artyści najczęściej już po długich latach praktyki. Cęściej wpadali w manjerę, czyli w coś, co było jakby karykaturą „genre‘u“. I Bończa, który najwięcej tego właśnie bał się dla Magdy, może nawet utrudniał jej określenie osobistego sposobiku.
Tak minęło kilka miesięcy i nadeszło lato. W Złotej Masce działo się coraz gorzej. Przestano wypłacać gaże, a zarobki aktorów ograniczyły się do codziennego podziału chudej kasy według tabelki, w której girls z zespołu najczęściej dostawała trzy do czterech złotych, zaś najlepsi dochodzili do dwudziestu złotych co wieczór. Oczywiście w takiem położeniu teatru o wznowienie „engagement“ Magdy nie mogło być mowy. W kasie nastałe ulokował się komornik, wierzyciele od rana do nocy zapychali kancelarję. Cykowski schudł i ochrypł, Michałek machnął ręką na swój udział i przyjął posa-
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Złota maska.djvu/257
Ta strona została skorygowana.