Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Złota maska.djvu/259

Ta strona została skorygowana.

ny ze stepów Texasu, która wpadła w ręce szajki łotrów, usiłujących odebrać jej spadek po dziadku w Chicago. W „Pannie Knox“ były dwie role kobiece: tytułowa, pierwszej klasy, i druga, znacznie mniejsza.
Otóż, pewnego dnia Magda, po wyjściu Hojnera, zapytała Bończę:
— Kto będzie grał pannę Knox?
— Oczywiście, Rena Turska.
— A ja?
— Ty... hm... — zawahał się — ty mogłabyś ewentualnie wziąć drugą, ale nie wiem, czy Cykowski się zgodzi, bo już pertraktuje z Michaleńską z opery.
Magda spochmurniała:
— Czy naprawdę nie potrafiłabym zagrać panny Knox?
— Ba — wzruszył ramionami — tu chodzi o nazwisko. Turska ma markę.
Gdy zaś jeszcze próbowała go przekonywać, powiedział dość ostro:
— Pozatem rola wymaga dużego i dobrze wyszkolonego głosu.
Na tem dyskusja urwała się. Nie dalej jednak, jak w trzy dni później, kiedy już wszyscy w teatrze mówili o „przeżyciu się rewji“ i o świetnych perspektywach dla komedji muzycznej, okazało się, że ci ludzie, którzy jeszcze wchodzili w rachubę jako ewentualni ochotnicy do sfinansowania nowego przedsięwzięcia, pieniędzy nie dadzą. Możnaby ostatecznie zebrać parę tysięcy w drobnych kwotach, ale kandydaci stawiali lichwiarskie warunki. Tymczasem właściciel gmachu, gdzie mieściła się Złota Maska, stracił cierpliwość i wniósł do sądu o eksmisję.
Krach zdawał się być nieunikniony. I wtedy to, pod-