Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Złota maska.djvu/265

Ta strona została skorygowana.

„Panny Knox“ jest murowane — zapewniała, ukrywając oczy, by nie mógł z nich wyczytać prawdy.
Po dłuższej rozmowie, po złagodzeniu jego przerażenia na sam dźwięk wymienionej niezbędnej sumy, nareszcie westchnął:
— No trudno, spróbuję.
— Więc zgadza się pan?...
— Cóż pocznę, muszę się zgodzić.
Magda uściskałaby go teraz z radości. Patrzyła nań szeroko otwartemi oczyma i tylko największym wysiłkiem woli powstrzymywała łzy wzruszenia i wstydu.
Nazajutrz odbyło się „spiknięcie“ Biesiadowskiego z Cykowskim. Cykowski dziesięć razy dziękował Magdzie. Wieść o znalezieniu finansisty natychmiast rozbiegła się za kulisami. Wieczorem Bończa wrócił dziwnie nienaturalny. Wyraźnie unikał rozmowy z Magdą, gdy wypytywała go o szczegóły rozmowy z Biesiadowskim, wzruszył ramionami i wydobył z siebie tylko parę ogólników: że on nie wie o niczem, że umawia się sam Cykowski, że podobno jutro spisują umowę. Co do obsady nic nie wspomniał. Gdy próbowała jednak wydębić z niego coś więcej, skrzywił się niechętnie:
— Dajże mi odpocząć, i tak łeb mi pęka.
A nazajutrz w saloniku u swego profesora śpiewu Magda zobaczyła w jednym z dzienników duży komunikat reklamowy: Złota Maska zrywa z rewją i wystawia szampańską komedję muzyczną „Pannę Knox“, przyczem w tyułowej roli wystąpi „ulubienica Warszawy, nasza znakomita gwiazda, Rena Turska“.
Oczy Magdy błądziły po szarych wierszach i w głowie zaczynało się kręcić.
Nagle zerwała się i zapominając torebki i rękawiczek,