wie nazywanym za kulisami „świniopasem", miano nadzieję dojść do ładu.
W ciągu dwóch dni załatwiono wszelkie formalności z rejestracją i ukonstytuowaniem nowej instytucji. Teatr otrzymał nazwę „Nowej Złotej Maski", a przedstawień nie przerwano wcale i dla publiczności, która codzień wieczorami zapełniała salę, ta wielka zmiana pozostała niedostrzegalna.
Taksamo lśnił neonami fronton gmachu, taksamo kasa sprzedawała bilety, z tym samym humorem i w tych samych kostjumach występowali ci sami artyści
Ale wewnątrz było zupełnie inaczej. Odczuli to zwłaszcza na sobie ci, których powołano do kierowania spółdzielnią. Po pierwsze należało zabrać się w szalonem tempie do zaniedbanej przez Cykowskiego sprawy przygotowania zmiany programu. Podrugie kwestje administracyjne wyrastały w istny las trudności.
Kiedy już zdecydowano się, po tysiącznych kłótniach i awanturach, grożących rozpadnięciem się spółdzielni, na wybór nowej komedji muzycznej i przystąpiono do prób, jak piorun z jasnego nieba spadło ustąpienie Bończy. Siedział dotychczas cicho, lecz od dawna musiał przygotowywać ten cios, skoro nie chciał zostać prezesem. Obecnie okazało się, że wraz z Turską, Hańską, i Berczyńskim zakładają własny teatr rewjowy, stwarzając wysoce niebezpieczną konkurencję „Nowej Złotej Masce". Razem z Bończą przechodzili też autorzy piosenek Hojner i Czubarek. W ostatniej dopiero chwili udało się zatrzymać siostry Stelli. Zamiast Bończy na reżysera zaproszono aktora dramatycznego Turczyńskiego. I chociaż nikt z tej zamiany nie był zadowolony, próby przecież ruszyły z miejsca.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Złota maska.djvu/284
Ta strona została skorygowana.