Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Złota maska.djvu/299

Ta strona została skorygowana.

niech nie będzie miljonerem, ani właścicielem wielkiej wytwórni filmowej. Wystarczy jeżeli będzie bogaty... Nawet niekoniecznie zbyt młody, a mężczyźnie wprost nie wypada olśniewać urodą.. Tak, musi byś niestary, zamożny i przystojny. I koniecznie zakochany....
Przymykała znowu oczy zastanawiając się, czy na rzecz prawdopodobieństwa nie mogłaby i z tego nieco ustąpić, lecz... cóż byłoby nieprawdopodobnego w zakochaniu się jakiegoś przystojnego i zamożnego pana w niej? W dziewczynie niezaprzecznie młodej i napewno ładnej!
A ona sama, czy kochałaby go również?... Nie, nie wierzyła w to. „Serce mi wystygło, jak żar, co zbyt długo się tlił — śpiewała przed dwoma laty w rewji „Święto Wiosny"... Nie tęskniła do miłości. Musiałaby tylko... lubić go, no, i chciałaby, by jej imponował. Powinien mieć obejście wielkiego pana, manjery wytworne i posiadać niepospolity umysł.
Zastanawiała się dłużej nad tym ostatnim warunkiem, szukając w myśli przykładu. Nie bardzo zdawała sobie sprawę z tego, na czem właściwie owa niepospolitość umysłu miała polegać. Hojner nazywał Bończę niepospolitym umysłem, ale to było nieprawdą. Jakaż to niepospolitość, kiedy w najordynarniejszy sposób rzucił ją, wierną, kochającą, oddaną, dla takiej wydry, jak Turska!
Dyrektor Balcer był bardzo wykształcony. Podobno miał aż trzy doktoraty, ale nie o to Magdzie chodziło.
Trzeba było wstawać i ubierać się, wpaść do mleczarenki na śniadanie i pędzić na próbę. Zaczynał się dzień i marzenia topniały niczem śnieg na ulicach pod rozpędzonemi pneumatykami samochodów.
A jednak nawet z tej szarej rzeczywistości wyrywała coś realnego dla nasycenia wyobraźni: zaczęła grać na loterji. Z trudem przychodziło zaoszczędzenie miesięcz-