Strona:Tadeusz Dropiowski - Na turniach.djvu/38

Ta strona została przepisana.

— Otóż widzicie panie, ostrożność w górach a szczególnie na turniach konieczna. Świnica zwłaszcza z południowej strony jest mocno przepaścista.
— Bardzo jestem ciekawa — mówiła Lusia — jak wyglądają te turnie, przepaści i klamry. Mówią, że niektórym ludziom w głowie się kręci i coś ich ciągnie ku przepaści. Gdyby mię ciągnęło, niechże pan Karol mnie dobrze trzyma.
— Ba, kiedy on sam się boi — rzekłem — ale to tylko tak z ostrożności. Zresztą będziemy trzymać mocno.
— O, dziękuję — zawołała Erna — ja byłam w Szwajcarii nad przepaściami i nic mi się nie kręci. Cóż to, zawsze musimy być skazane na to, żeby prosić mężczyzn o pomoc. Za nic! samodzielność to mój ideał!
— To ładny ideał — uśmiechnęła się Cesia — ale ja zamawiam sobie pomoc pana Tadeusza. Nuże w głowie się zakręci i zacznie ciągnąć.
— Będę dla pani oddanym przewodnikiem, ale proszę pamiętać, że turystka musi przewodnika we wszystkim słuchać.
Za chwilę wędrowaliśmy dalej Skupniowym Upłazem, podziwiając dolinę Olczyską a następnie Jaworzynkę. Po drodze rzekłem przyciszonym głosem do Cesi, patrząc jej w oczy:
— Są tu jedne oczy takie przepaściste, że gdy się w nie patrzy, to w głowie się kręci i okrutnie ciągnie.