Strona:Tadeusz Dropiowski - Na turniach.djvu/60

Ta strona została przepisana.

pomoc. Wprowadzono go do kajuty, cały ociekał wodą i przedstawiał nieszczęsny ale i komiczny widok. Tymczasem pokazały się światła portowe Rjeki i migocące różnobarwnie światło latarni morskiej; był to czarujący widok. O dwunastej w nocy dobiliśmy do willi Ayram. Nazajutrz wstawszy późno, dopiero przy obiedzie dowiedziałem się, że rodzice zabrali młodziana i zaraz wyjechali z nim z Abbazji, a na drugi dzień wyjechała bez pożegnania Śliczna pani i ulotnił się inżynier. Mówiono potem, że wyjechali razem do Wenecji na Lido. Takie to były przygody na wycieczce morskiej.
— Ciekawa jestem — rzekła Lusia — czy nam zdarzą się jakie przygody na naszej wycieczce tatrzańskiej.
Widziałem, że z mej opowieści Cesia jest niezmiernie rada i że na mnie patrzy jakby z wdzięcznością. Przy sposobności uścisnęła mię nieznacznie za rękę i szepnęła:
— Podejrzewałam troszkę, ale teraz przepraszam i wierzę.
— A ja za to powiem, że w czasie tego powrotu, w ową noc bajeczną na morzu było mi smutno i tęskno i myśli me były daleko, daleko.
— Ale teraz już nie jest tęskno i smutno?
— Och nie — bosko!
Dwie godziny spędziliśmy na szczycie, pora była schodzić, gdyż chcieliśmy na noc podążyć do Morskiego Oka. Ścieżka ku Pięciu Stawom, choć zabezpieczona klamrami, jest silnie przepaścista;