Strona:Tadeusz Kryspin Jackowski - Przyszłość naszego ziemiaństwa w Wielkopolsce.pdf/19

Ta strona została przepisana.

cyonalność zagospodarowania wzrastać muszą. to połowa wsi wyżywi dziedzica lepiej, niż dawniej wieś cała. W miarę postępu cywilizacyjnego zmniejszają się areały dominialnych gospodarstw, t. j. gospodarstw takich, których kierownik nie może wykonywać pracy ręcznej, mając cały swój czas oraz siły wszystkie zaprzątnięte administrowaniem. Od Uralu po Ocean Atlantycki widzimy skalę dowodzącą prawdziwości powyższego twierdzenia.
Rozdzielanie majątków większych na mniejsze będzie wprawdzie napotykało na trudności rozliczne finansowe, bo będzie wymagało nowych budowli. Gdzie jest obok wsi głównej folwark jeszcze, tam zadanie dzielącego będzie łatwiejsze. Gdzie jest wieś jedna tylko do dzielenia, tam wrócimy może w przyszłości do typu dawnej polskiej kolokacyi, napotykanej często na Podolu i Ukrainie. Są to folwarczki połączone w jedną niejako gminę; do każdego folwarczku należało za dawnych czasów kilka lub kilkanaście rodzin poddanych, oraz tysiąc do dwóch tysięcy naszych morgów pola i stepu. Szlachta po kolokacyach osiadła różniła się ogładą, wykształceniem i zamożnością od szlachty zagonowej, która poddanych nie miewała.
Dla czegóżby w przyszłości z naszych wsi większych tu i owdzie także kolokacye nie mogły się tworzyć? Kwestya budynków nie jest znów taką trudną, jeżeli się pomyśli, że można niejedną stodołę murowaną zamienić na obory i stajnie, a zboże składać w szopach, lekko budowanych i tanich.
Gospodarstwo prowadzone bardzo intenzywnie, wymaga nie tylko więcej robotników, ale i więcej inteligentnych kierowników. Rutyna sama nie wystarcza. Każdy właściciel większego majątku będzie odczuwał w miarę rozwoju swego gospodarstwa coraz to większą potrzebę wykształ-