Nasze serca nie rozstaną się nigdy — rzekła — Bóg z tobą.
Znikła w ciemnej alei. Zorski stał oszołomiony i słuchał oddalających się kroków.
Zdziwiłby się niezmiernie doktór Zorski, gdyby usłyszał, o czym w tej chwili rozmawiali jego kolega po fachu, chirurg z Manrezy i powiernik hrabiego, notariusz Gasparino.
— A więc, doktorze, możemy być pewni śmiertelnego wyniku operacji? — pytał „wierny“ sługa hrabiego Rodriganda.
— Naturalnie.
— Czy koledzy pańscy nie sprzeciwią się?
— O tym nie ma mowy, sennorze. Wie pan przecież, że cieszę się takim poważaniem, iż żaden nie ośmieli się być innego zdania niż ja — odpowiedział doktór dumnie.
— Dobrze. Musi pan jednak przekonać hrabiego, że operacja jest jedynym środkiem ratunku.
— Oczywiście.
— A więc operacja odbędzie się jutro o ósmej w tajemnicy, aby hrabianka o tym nie wiedziała i nie zdążyła nam przeszkodzić.