Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 03.djvu/30

Ta strona została skorygowana.
—   92   —

— Słyszałem, że napadnięto na niego, czy nic nie wiepani, jaki był powód?
— Nie, nie wiem.
— Może ma jakiegoś nieprzyjaciela?
— On nieprzyjaciela? Przecież każdy go lubi.
Napad na doktora dał mu wiele do myślenia. Był pewny, że kapitan maczał w tym ręce, ale ktoś musiał sobie życzyć śmierci lekarza i dobrze za to kapitanowi zapłacić. Tak, ten zamek Rodriganda jest pełen tajemnic, dla niego niezrozumiałych.
— Będę musiał tu jakiś czas pozostać — rzekł Mariano — dlatego chciałbym poznać jego mieszkańców. Czy mogę panią o nich spytać?
— O, proszę, sennorze, z przyjemnością panu wszystko objaśnię.
— Jest tu niejaki sennor Gasparino Kortego. Co to za człowiek?
— Jeśli mam powiedzieć prawdę, sennorze, jestto człowiek powszechnie nielubiany. Jest pełnomocnikiem hrabiego, jego prawą ręką. Przy tym jest dumny i zamknięty w sobie i, jak mówią, dba tlyko o swoją kieszeń.
— A donna Klaryssa?
— Sprowadzono ją z klasztoru dla towarzystwa, damie Róży.
Przystaje z Gasparinem i mimo swej pobożności jest bardzo nielubiana.
— A młody hrabia?
— Przyjechał przed paru dniami z Meksyku.
— Jak długo tam był.
— Jeszcze jako chłopiec wyjechał z domu.
— To dziwne, że hrabia wysłał do Meksyku swe--