— Wzywam panów do spełnienia obowiązku urzędowego — zaczął uroczyście notariusz — panie doktorze, czy może pan ponad wszelką wątpliwość stwierdzić śmierć ofiary wypadku?
— Oczywiście — odpowiedział doktór — zgon nastąpił wczoraj jeszcze.
— Proszę to zaprotokułować, panie alkaldzie — rozkazał Kortejo — a teraz, panie doktorze, proszę zaopiniować, jaki był powód śmierci.
— Upadek z góry w przepaść, przy czym nastąpiło zmiażdżenie czaszki i szereg innych uszkodzeń — zawodowym tonem oświadczył lekarz — zgon nastąpił momentalnie.
— Proszę to zaprotokułować, alkaldzie. W tej chwili chodzi nam o rozpoznanie trupa. Stwierdzamy więc teraz, że ubrany jest w nocną bieliznę hrabiego Emanuela de Rodriganda-Sevilla, który w napadzie szału uciekł poprzedniej nocy z zamku i więcej nie powrócił. Sennorze Juan Alimpo!
— Jestem do usług — odpowiedział kasztelan.
— Czy pamiętasz, jaką koszulę nosił hrabia bezpośrednio przed wypadkiem?
— Tak jest, sennorze, sam pomagałem włożyć nieboszczykowi panu hrabiemu.
— Czy to ta?
Kasztelan, wstrzymując dech, podszedł do trupa, przyjrzał się i odpowiedział.
— Tak, to ta, nie ulega wątpliwości.
Notariusz zawołał jeszcze kilka osób ze służby don Emanuela, którzy jednogłośnie potwierdzili zeznanie Alimpa. Jeden nawet zauważył, ze trup ma na palcu pierścień, który don Emanuel
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 07.djvu/27
Ta strona została skorygowana.
— 205 —