Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 08.djvu/20

Ta strona została skorygowana.
—   226   —

Opowiedział przebieg całej sceny w rozpadlinie. Dziewczęta słuchały go z napiętą uwagą, po czym przyznały mu rację.
— Szczęśliwa jestem, że to nie był ojciec! — zawołała Róża — mam nadzieję, że go znajdziemy i uwolnimy z rąk tych zbrodniarzy. Sennor Karlos, czy pomożesz mi?
— Donno Różo — rzekł doktór — życie moje do ciebie należy. Dla ciebie zrobię wszystko. Dołożę wszelkich starań, by uratować ojca twego.
Hrabianka ujęła jego mocne dłonie i zajrzała mu głęboko w oczy. A tyle w nich było miłości i przywiązania, że rzuciła mu się na szyję, nie zważając na obecność koleżanki.
Łzy wzruszenia trysnęły z oczu młodej Angielki na ten widok.
— Życzę wam, byście zapomnieli o dzielących was różnicach stanowych i połączyli się na całe życie — rzekła. — Byłabym szczęśliwa, gdybym się mogła czymkolwiek przyczynić do waszego szczęścia.
— Dziękujemy, miss Amy — rzekł Zorski — będzie pani odtąd naszą siostrą.
Amy uśmiechnęła się wzruszona, a doktór mówił dalej:
— Będzie pani dla nas prawdziwą siostrą, gdy zostanie hrabiną de Rodriganda.
— Ja, hrabiną de Rodriganda? — spytała Amy ze zdumieniem — czy pan żartuje, sennorze?
— Nie żartuję wcale. Wszak pani kocha Alfonsa de Rodriganda.