Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 08.djvu/23

Ta strona została skorygowana.
—   229   —

— Po wyjeździć obu dziewcząt Zorski poszedł do swego pokoju, by w samotności zastanowić się nad wytworzoną sytuacją.
Nagle zastukano do drzwi.

Rozdział 16.
PODSTĘPNE UPROWADZENIE.

— Proszę wejść! — zawołał doktór.
Otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł jakiś obcy człowiek, który widocznie nie wiedział, że należało zameldować się przez lokaja.
— Czy pan jest sennor Zorski? — spytał.
— Tak, to ja.
— Przysyła mnie do pana hrabianka Róża de Rodriganda.
— Donna Róża? Przecież pojechała do Pons.
— Tak. Wstąpiła do mnie po drodze i posłała mnie do pana. Jaśnie wielmożna hrabianka prosi, żeby pan zechciał pojechać ze mną.
— Po co?
— Nie wiem. Zatrzymała się w mojej gospodzie po drodze do Pons wraz z jeszcze jedną damą i czekają tam na pana.
— Ach, to wy jesteście oberżystą?
— Tak, sennorze.
— Gdzie?
— W Elbrida, po drodze do Pons.
— Czyście przyjechali końmi hrabianki?
— Nie, sennorze, własnymi. Hrabianka nie chciała męczyć swoich.