latnie przeliczył jej zawartość, po czym powrócił do badania.
— Ostatnie miejsce pobytu przed aresztowaniem?
— Przed aresztowaniem? Więc jestem aresztowany? — zapytał doktór.
— Powiedziałem już raz: nie gadać, tylko od powiadać na pytania! — huknął korregidor ostatnie miejsce pobytu?
— Rodriganda.
— A przedtem?
— Paryż.
— Dlaczego pan tam nie pozostał? Po co pan przyjechał do Hiszpanii?
— Przyjechałem na wezwanie Róży de Rodriganda-Sevilla.
— Po co pana wzywała?
— Abym wyleczył jej ojca, don Emanuela.
— Leczył go pan?
— Tak.
— A wolno panu?
— A czemu by nie? Przecież jestem lekarzem. Któż mógłby mi zabronić?
— Ja — powiedział mały człowieczek, podnosząc głowę do góry. — Czy był pan na posadzie lekarza w Rodriganda?
— Nie, ale miałem nim zostać.
— Ale nie był pan nim?
— Nie.
— Miał pan pozwolenie praktykowania w Hiszpanii?
— Nie.
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 08.djvu/30
Ta strona została skorygowana.
— 236 —