— Czy słyszysz, że masz ustąpić?
To mówiąc, pchnął obcego. Ten oddał przeciwnikowi tak, że Kortejo upadł na ziemię.
— Psie! — wrzasnął — zapłacisz mi za to!
Nieznajomy oddalił się. Przeszedł przez most, dzielący miasto na dwie połowy, i wszedł do jednego z najokazalszych domów Saragossy.
Był on własnością bankiera Salmonna.
Gdy młody człowiek wchodził, skinął na niego portier.
— Sennor Zorski — rzekł. — Dobrze, że pan przyszedł. Don Salmonno pytał już dwa razy o pana.
— Co on chce?
— Nie wiem. Gniewał się, że pana nie było.
Młodzieniec skinął obojętnie i otworzył ciężkie drzwi, prowadzące do pokoju, w którym pracowało wielu pisarzy.
— Spiesz się, panie Zorski, don dziś jest we wściekłym humorze.
— No, zobaczę, czy zły humor don Salmonna i mnie dotyczy. Żal mi was, że z początkiem karnawału musicie ślęczeć tu nad biurkiem.
Poszedł przez wąską salę. Zapukał kilka razy i dopiero po silniejszym uderzeniu usłyszał:
— Wejść!
Wszedł. Don Salmonno siedział w pokoju, gdzie stały wielkie żelazne kasy. Podniósł się i spytał:
— Czego pan chce?
— Posłano mnie do pana.
— Tak, chciałem się z panem rozmówić. Ile-
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 15.djvu/14
Ta strona została skorygowana.
— 416 —