— A kim są te kobiety?
— Sennora Arbeles, córka naszego inspektora, i Karia, Indianka, siostra Tekalty, wodza Misteków.
— Siostra Tekalty? Wszak to mój przyjaciel. Paliliśmy ze sobą fajkę pokoju. Muszę ją uwolnić! — Jesteś vaquero i znasz pewnie zwyczaje dzikich. Co oni zrobią z damami?
— Wezmą je z pewnością za żony, bo obie są bardzo piękne.
— Jeżeli więc Komanchowie nie będą chcieli oddać kobiet, wtedy będą się troszczyć o to, by nikt nie wiedział, gdzie się one znajdują. Będą więc ciebie szukać, byś nie zaniósł wieści do domu. Znajdą cię po śladach i przybędą tutaj. Dziękuj Bogu, że nie jesteśmy Komanchami, w innym razie jutro obudziłbyś się oskalpowany. A teraz chodź do czółna.
Rozmowę tę prowadził tylko Helmer z vaquero. Niedźwiedzie Serce poszedł wpierw do czółna, gdzie odpoczywał na bawolej skórze.
Helmer rozpytywał vaquero o stosunki, jakie panują w rodzinie Rodriganda.
Nagle obejrzał się.
— Sześciu jeźdźców! — krzyknął. — Ja biorę konia!
— Z tych Komanchów nie powinien nam uciec ani jeden — rzekł Indianin.
Vaquero został w czółnie, a Helmer i Indianin wyruszyli Komanchom naprzeciw.
Niedługo dały się słyszeć strzały. Po dwóch
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 16.djvu/21
Ta strona została skorygowana.
— 451 —