tego skarbu. Hrabia Alfonso szukał go długo, ale go dotąd nie odkrył.
— Odprowadzę panią do folwarku i chciałbym nawet tam trochę pozostać, będę musiał jednak wraz z Niedźwiedzim Sercem stamtąd uciec, bo Komanchowie będą nas ścigać. Ale mówmy dalej o skarbach. Czy żaden biały nie wie, gdzie się znajdują?
— Nie. Wie o tym tylko jeden Indianin. Nazywa się Tekalto, który jest jedynym wnukiem dawnych przywódców Misteków. Karia, która jedzie obok naczelnika Apachów, jest jego siostrą, więc możliwe, że i ona jest wtajemniczona.
Helmer spojrzał na piękną Indiankę.
— Czy ona zdradzi tajemnicę?
— Nie myślę. Chociaż kobieta tak długo zachowa tajemnicę, dopóki miłość nią nie zawładnie.
— To prawda, a czy u Karii to już nastąpiło?
— Tak. Hrabiego Alfonso kocha ona bardzo, a on tą drogą chce od niej tajemnicę wyłudzić.
— A jej brat?
— Zdaje się, że nie wie o tym. Jest najsławniejszym cibolero (myśliwy na bawoły). Nazywają go Mokassi-Motak, Bawole Czoło.
— Ha, nie wiedziałem, że ta Karia ma takiego wielkiego braciszka.
— Może pan zechce spróbować szczęścia u niej?
— Ja nie, zostawiam ją hrabiemu. Gdybym potrafił, spróbowałbym u pani.
— U mnie? nie może pan przecież znaleźć skarbu królów indyjskich.
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 16.djvu/25
Ta strona została skorygowana.
— 455 —