Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 18.djvu/23

Ta strona została skorygowana.
—   509   —

Jeleń. — Wiesz o tym, że naczelnik Komanchów nie łamie słowa. Dom twój i dziewczynę dostaniesz. Ci zaś trzej nieprzyjaciele, skalpy i wszystko, co się znajduje w hacjendzie, jest własnością synów Komanchów. Czy hacjenda zbudowana jest z kamienia?
— Z twardego kamienia i otoczona palisadą. Znam jednak każdy dostęp do niej. Zaprowadzę was. Będziecie już we wnętrzu domostwa, podczas gdy wszyscy będą jeszcze spali.
— Wyślemy szpiega — rzekł Czarny Jeleń. — Jest to indyjski chrześcijanin z plemienia Opatów. Zaufają mu tam, tym sposobem dowiemy się, jakie siły posiada hacjenda.
Na drugi dzień dowódca Komanchów, przewodnik i hrabia udali się w drogę, prowadzącą do lasu. Doszli do końca wyżyny, z której widać było większą część okolicy. Naraz doszło do ich uszu echo strzału.
Zbliżyli się ku spadzistej ścianie góry i ujrzeli Bawole Czoło z Indianami. Alfonso spostrzegł konia z tłumokiem, w którym, jak się domyślał, znajdowała się część skarbu.
— Miztekowie — rzekł hrabia — a tam ich wódz.
— To olbrzym — — zauważył Czarny Jeleń. — Niedługo zginie na polu w obozie Komanchów.
Skoro wrócili do ruin, wysłali szpiega. 1en miał obejść hacjendę i przyjść do niej z południa, nie z północy, by się nie dowiedzieli skąd przychodzi.
W południe przyjechał do haziendy.