Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 19.djvu/3

Ta strona została skorygowana.
—   517   —

Sznur podwiązano mu pod ramionami. Skręcił się więc jakby podczas gimnastyki na trapezie i w ten sposób uniósł nogi w górę, głowę zaś opuścił w dół, lecz tak, by jej nie mogły dosięgnąć krokodyle.
Udało się wreszcie Niedźwiedziemu Sercu dostać się nogami po sznurze do góry, do czego, naturalnie, trzeba było ogromnej siły i wytrwałości. Spocony z wysiłku, wydostał się na konar i położył się na nim, by trochę wypocząć.
Na chwilę więc umknął przed krokodylami, ale położenie jego było jeszcze ciągle niebezpieczne.
Wiele go kosztowało wysiłku, nim oswobodził nogi od więzów. Teraz podniósł górną część ciała i rękami, jeszcze związanymi, rozwiązał pętlę lasso, potem zsunął się przy pomocy nóg po drzewie na dół. Był zmęczony, ale szczęśliwy, bo ocalony,
— Ugh!
Jedna tylko zgłoska, ton radości i triumfu. Rzucił okiem na krokodyle, które leżały teraz przy brzegu i ciekawie nań spozierały, otwierając i zamykając paszcze. Potem odszedł między drzewa i stanął w bezpiecznym miejscu.
Trzeba było rozwiązać jeszcze ręce.
Znalazł kawał skały i tarł tak długo o niego rzemień, aż ten pękł. Teraz był wolny i bezpieczny.
Walka, prowadzona za palisadami hacjendy, trwała jeszcze godzinę.
Potem Bawole Czoło zebrał załogę. Polegli In--