posiadłości w Indiach wschodnich i, jak mawiano, miał on przynieść ze sobą z tych krajów ogromne skarby. Teraz przeniósł się w stan spoczynku, przyjechał do Madrytu, by czuwać nad kształceniem swoich obu synów. Posiadając w pobliżu Saragossy olbrzymie dobra, od czasu do czasu przebywał w tym mieście, by zbadać administrację tych dóbr jak najściślej. Jednym z najlepszych administratorów był Henrico Kortejo, ojciec Gasparina i Pabla. Od najdawniejszych czasów rodzina Kortejów pozostawała na służbie u Rodrigandów, a mawiano powszechnie, że Henrico miał być ulubieńcem starego wicekróla Manfreda.
Manfredo otaczał się nadzwyczajnym przepychem. Wprawdzie jego wąs i broda były przyprószone już siwizną, a twarz spiekło słońce Indyi, mimo to jednak wyglądał czerstwo, silnie i poważnie.
Piękniejszym jednak mężczyzną był wspomniany administrator. Był w sile męskiego wieku i miał u dam sławę lwa salonowego, choć towarzyszyło mu już dwóch dorosłych synów.
Gasparino, który był z nim w Saragossie, nie mógł pod tym względem konkurować ze swoim ojcem.
Drugą osobą, która wywołała zainteresowanie, była primabalerina, pierwsza tancerka tamtejszego teatru. Jak kometa, jak świetlany meteor, zjawiła się nagle na firmamencie Saragossy. Szybko się zjawiła i szybko podbiła cały tamtejszy światek, który legł u nóg uwielbianej tancerki.
Nazywała się Hanetta Valdez i, jak mówiono,
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 20.djvu/21
Ta strona została skorygowana.
— 563 —