Zorski przesiadywał często w Paryżu u swego profesora Letourbiera. Był on jego asystentem, zanim wybrał się do Rodrigandy. Profesor znalazł w Zorskim talent. Niechętnie więc zgodził się na to, by Polak wyjechał do Hiszpanii. Wielka też była jego radość, gdy ujrzał go znowu u siebie. Wstąpił do niego ze swoją ukochaną, gdy wyjeżdżał z Hiszpanii do Polski.
Podczas swego pobytu w Paryżu, wracał raz dosyć późno wieczorem do swego mieszkania w hotelu. Szedł przez most na Sekwanie. Naraz usłyszał głos:
„Jezu, odpuść mi!“ — i plusk, jakby się ktoś rzucił do wody.
„Pomocy!“ — zawołał z całych sił.
Kilka głosów odezwało się na moście i tłum ludzi pośpieszył na ratunek kobiecie.
Zorski rzucił na bok kapelusz, laskę, zegarek i pugilares i skoczył do rzeki. Był wyśmienitym pływakiem, w kilku więc susach, dosięgnął niesz-