— Ojciec mój do śmierci matki był poczciwym człowiekiem, potem wszystko się zmieniło. Zaczął szukać pociechy w wódce. Byłam wtedy dziewczynką dziewięcioletnią, mój brat był starszy o trzy lata. Ojciec mój przestawał z ludźmi, których niegdyś nienawidził, i którymi pogardzał. Odzwyczaił się od pracy, nie obchodziło go nasze życie, w końcu wszystko, co było w domu sprzedał. Popadliśmy w straszną nędzę.
— Brat mój był silnym chłopcem. Poszedł więc na naukę do kowala. Wkrótce jednak rzucił ją i poszedł śladami ojca. Zauważyłam, że gdy wracali czasem, mieli przy sobie bardzo dużo pieniędzy, czasem znowu nic. Pewnego razu nie wrócili na noc. Na drugi dzień zawołano mnie do mera. Dowiedziałam się, że pochwycili ich, gdy rozbijali kasę. O, smutny to był dzień!
Gdy wrócili z więzienia byłam już dorosłą dziewczyną, a ojciec mówił, że jestem bardzo ładna. Zaczął przyprowadzać do mnie młodych panów, którymi się brzydziłam. Długo stawiałam opór. Bito mnie za to i zamykano, bym nie uciekła. Pewnego wieczoru zmuszono mnie, bym wypiła duży kielich czerwonego wina. Upiłam się, opór mój osłabł... —
Z oczu jej trysnęły gorące łzy...
— Nikt nie nadchodził mi z pomocą, nikt nie wyciągnął bratniej ręki, musiałam postępować tak, jak mi kazali. W końcu poczułam, że zostanę matką. Ojciec nie przestawał mnie bić, i właśnie dziś wykradłam się z domu, by umrzeć...
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 21.djvu/23
Ta strona została skorygowana.
— 593 —