Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 21.djvu/27

Ta strona została skorygowana.
—   597   —

— Jedź do Rouen do hotelu „Pod trzema koronami“. Zapytasz, czy znajduje się tam niejaka pani hrabina Rossey. Masz pieniądze, tam mnie będziesz oczekiwał.
Było to oczywiście kłamstwo, ale nie miał innego sposobu pozbycia się służącego.
Sam zaś wyszedł na przechadzkę.
Nie przeczuwał, że śledzą go oczy młodego Masona. Do domu wracał jedną z najniebezpieczniejszych ulic Paryża. Za nim szedł ktoś szybkim krokiem. Chciał ustąpić na bok, w tej chwili jednak poczuł, że go chwycono z tylu za gardło. Nie mógł zaczerpnąć powietrza. Padł na ziemię.
Mason pochylił się nad zemdlonym, wyjął zegarek i łańcuszek, sakiewkę i pugilares, pozdejmował pierścienie.
— Lekko poszło! — mruczał zadowolony.
Z łupem udał się do jednej z knajp, gdzie schodziły się najgroźniejsze indywidua nocy.
Ze znalezionego paszportu wyczytał nazwisko: Alfonso hrabia de Rodriganda Sevilla. Języka, w którym owa notatka była napisana nie rozumiał.
Do Torbillona nie myślał wrócić.
U Etienna Lecouyerta, właściciela knajpy sprzedał zdobycz, a pieniądze, które za łup otrzymał, postanowił obrócić na nowe gospodarstwo. Zamierzał bowiem ożenić się z Mignon, jedną z dziewcząt, z uliczki de la Poterie.
Właśnie weszła w tej chwili do knajpy, ale nie