Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 23.djvu/24

Ta strona została skorygowana.
—   650   —

ny do jego matki, a drugi do pańskiego ojca. Do ojca, z którym pan nie żyje w zgodzie.
— Niestety. Ale z całego serca pragnę pojednać się z nim. Kocham go całą duszą. Sztuka przyniosła mi wolną od trosk egzystencję. Teraz jednak porzuciłbym sztukę, by tylko rzucić się w ramiona mego kochanego ojca.
Oko jego pałało blaskiem dziecinnej miłości, zamglonym łzą tęsknoty.
Z oczu Flory potoczyła się wielka, jasna łza. I książę był wzruszony. Wyciągnął doń rękę i rzekł:
— Bądź pan dobrej myśli. Przeczuwam, że będziesz szczęśliwy, a jeżeli nie umrę, mam nadzieję, że właśnie ja doprowadzę do pojednania ojca z synem. Musi być wprawdzie człowiekiem srogim, ale nie okrutnym.
— A czy skorzysta pan z listów Zorskiego? — zapytał Otto.
— O, tak. Pojadę do Zalesia nie tylko dla mojego zdrowia, ale i ze względu na pana. Będę musiał zdobyć się na odwagę, by udobruchać pańskiego ojca.
Słowa te napełniły młodzieńca niewypowiedzianym szczęściem. Zrozumiał, że pozyskał ojca ukochanej.
Książę kazał zaprowadzić się do komnaty, co było znakiem, że należy się pożegnać. Otto otrzymał zaproszenie od ojca Flory, by jutro znów ich odwiedził.
Młodzieniec czuł się bardzo szczęśliwy. Szukał