Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 23.djvu/29

Ta strona została skorygowana.
—   655   —

Olsunna opadł na krzesło. Zdawało się, że cala krew uciekła z jego ciała. Flora blada i drżąca objęła ojca za szyję.
— Tatku, mój tatku! czy mnie słyszysz? To ja jestem, twoja Flora! — wołała zrozpaczona.
Otto pochwycił karafkę z wodą, by ocucić zemdlonego. Ale nie trzeba było pomocy, książę bowiem otworzył oczy i ścisnąwszy rękę córki, rzekł:
— Nie trwóż się, moje dziecko! Nie zemdlałem. To fala szczęścia i rozkoszy tak działa. Ale muszę dowiedzieć się reszty. Czy wiadome są panu dalsze losy pani Zorskiej? Czy posada u Salomonna była ostatnią przed opuszczeniem Hiszpanii?
— Nie. Później została wychowawczynią księżniczki Flory, córki Olsunny.
Książę pochwycił głowę obiema rękami.
— Jakie było jej nazwisko panieńskie?
— Wirska.
— Flora! Dziecko! Dziecko! — wołał książę ze szczęścia.
Oboje płakali jak dzieci, ciesząc się z niespodziewanej nowiny. Otto nie mógł niczego zrozumieć.
Książę Olsunna długo jeszcze nie mógł się uspokoić. Mówił, że Rudowski jest jego zbawcą. A Otto w dalszym ciągu nic nie rozumiał.
Wreszcie książę opamiętawszy się, rzekł:
— Tak cudnie się wszystko złożyło! Szukaliś-