kanego hrabiego gdzieś sprzątnięto. Wszędzie go szukał, nawet na morzu, nie mógł go jednak nigdzie znaleźć. Teraz wiem, dlaczego daremne były jego poszukiwania, gdyż hrabia znajduje się w wieży latarni morskiej.
Mer nie mógł w to uwierzyć, jednak Otto dał mu niezbite dowody na potwierdzenie prawdziwości jego słów.
— Oprócz tego są tu pewni państwo, którzy doskonale znają hrabiego i gdyby go ujrzeli, napewno poznaliby, czy ów starzec z wieży jest hrabią Emanuelem, czy też nie.
— Kim są ci ludzie?
— Książę Olsunna i księżniczka Flora, jego córka.
— To mi wystarczy — odpowiedział mer.
— Ażeby być zupełnie pewnym, telegrafowałem do hrabianki Róży de Rodriganda, prosząc o wymienienie mi słów, o których już panu mówiłem. Tu jest odpowiedź. Proszę przeczytać.
— Ach, rzeczywiście. „Jestem wierny, poczciwy Alimpo“. Hm, mój panie, jestem do pańskich usług, ale spodziewam się, że pan tę fatalną sprawę załatwi w ten sposób, by mi to wszystko nie przyniosło szkody.
Mer drżał o swoją skórę, gdyż nie przestrzegł przepisów. Obowiązkiem jego było wziąć od latarnika papiery człowieka, który u niego mieszka. Podobne przeoczenie groziło mu usunięciem z zajmowanego stanowiska. Otrzymawszy jednak zapewnienie od Rudowskiego, zapytał:
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 24.djvu/12
Ta strona została skorygowana.
— 666 —