poddani, a teraz na rozkaz królowej skradają się, by porwać hrabiego...
Myśl ta przeraziła go.
Wstał i cichutko poszedł za nimi. Przystanęli koło rybackiej chaty. Teraz zrozumiał, że przypuszczenia jego były prawdą. Wiedział, że po jego wyjściu zamknięto drzwi frontowe, ale tylne były zawsze otwarte.
Skradł się do małego ogródka, przeskoczył przez płot i wszedł do domu przez otwarte drzwi, które natychmiast zaryglował. Mieszkańcy willi byli już nieco bezpieczniejsi. Otto znał rozkład mieszkania. Na prawo na parterze był pokój księcia, w którym tej nocy spał hrabia. Na lewo mieszkał służący, w innym pokoju służąca, a Flora na piętrze.
U służącego paliło się jeszcze światło. Była to bardzo dogodna okoliczność dla Ottona. Wszedł do niego.
— Pst! — uprzedził go cicho Otto. — Przychodzę tylnymi drzwiami. Zdaje się, że uwolniono z więzienia Carbę i Gabrillona. Na dworze stoi siedem osób, które mają widocznie zamiar uprowadzić hrabiego.
Służący był kiedyś żołnierzem. Zgasił natychmiast światło, by nie spostrzeżono, że w domu jeszcze nie śpią.
— Macie broń? — zapytał Otto.
— Mamy. Dwie pary podwójnych pistoletów, które bierzemy ze sobą zawsze w podróż. O, tu one są, nawet nabite.
— Doskonale. Ale trzeba jakoś zbudzić cały
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 24.djvu/25
Ta strona została skorygowana.
— 679 —