że od strony zachodniej zbliża się jakiś trójmasztowiec.
Wyszli na pokład. Murzyn, siedzący w bocianim gnieździe, wyraźniej widział okręt gołym okiem, aniżeli Helmer przez lupę. Obserwując przez jakiś czas ów okręt, spostrzegli, że również płynie na południe, z tą jednak różnicą, że „Róża“ płynęła szybciej, gdyż wiatr był dla niej pomyślniejszy i pomagał parze.
Gdy tak pędzili z ciągle wzrastającą szybkością, usłyszeli z szczytu masztu głos negra, pełny jakiejś niewytłumaczonej trwogi.
— Co to?
— Jeszcze jeden okręt, massa! — odpowiedział negr.
— Gdzie?
— Na zachodzie. Nie można go jeszcze dobrze zobaczyć. Ma czarne żagle.
— Czarne żagle? — zdziwił się Helmer.
— Takich nie ma nikt, to chyba czarny kapitan! Skierował lupę w stronę, którą negr wskazał i spostrzegł drugi okręt, który całą siłą wiatru pędził w stronę pierwszego. Ciemna barwa żagli była powodem, że trudno go było rozeznać.
— To naprawdę czarny! — wykrzyknął wzruszonym głosem Helmer.
— Ten Landola jest chytrym drabem. Ma podwójne płótno żaglowe. Gdy zbliża się do jakiegoś portu ,rozpina białe żagle, a na pełnym morzu czarne.
Zmienianie powoduje olbrzymią robotę, ale on się przed nią nie lęka, gdyż zapewnia mu
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 24.djvu/29
Ta strona została skorygowana.
— 683 —