Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 24.djvu/3

Ta strona została skorygowana.
—   657   —

— Na morzu.
— Więc jest on żeglarzem?
— Nie, tylko podróżuje. Zresztą, sam mi pan o tym wczoraj powiedział.
Twarz Ottona wyrażała wielkie zdziwienie, a chory, widząc to, wybuchnął śmiechem.
— Przecież o nim obecnie mówimy. Pan go widział i przysłał do mnie, czy sobie pan tego nie przypomina?
— Ach, zdaje się, że pan mówi o doktorze Zorskim? — odparł malarz, myśląc, że chory mówi pod wpływem wysokiej gorączki.
— Tak jest, o Zorskim, moim synu.
Otto spojrzał zdziwiony na Florę.
— Nie będziemy go dręczyć, tatku. Powiedz mu wszystko — rzekła Flora.
— Otóż znałem panią Zorską przed jej ślubem. Jej syn jest moim, chociaż nosi obce imię. Widziałem, jak na początku obiadu patrzyłeś ze zdumieniem na nasz herb. Prawda, że to korona książęca? I monogram mój widziałeś: E. O., nieprawdaż? Otóż to moje imię i nazwisko: Eusebio, książę Olsunna. Moja córka zaś, niech mi pan przebaczy, że jej jeszcze panu nie przedstawiłem, jest księżniczką Olsunna.
— Ona księż-nicz-ką! — wyjąkał Otto, a gdy, Flora zbliżyła się i wzięła go za rękę, rzekł:
— Byłem szczęśliwy parę dni i za to będę zawsze dziękował niebiosom. Teraz wracam do mojej samotności, gdzie będę marzyć i żyć wspomnieniem.
— Mój Boże, Otto! A to co znowu? Toż to