ne powody, by zataić nasze nazwisko. Flora pisała list — rzekł książę.
— Ach, wasza dostojność zaraz spostrzegłam, że to pismo znam skądinąd.
Róża usiadła, a Flora opowiedziała jej o doktorze Zorskim i o okolicznościach, w których go poznali.
Róża cała rozpromieniona słuchała o swoim mężu. Książę milczał. Przyglądał się młodej kobiecie i przyznał w duchu, że nie widział piękniejszej istoty od niej.
Otto Rudowski siedział także milcząc.
Gdy Flora skończyła swe opowiadanie. Róża rzekła:
— Pisaliście mi, państwo, że trafiliście na ślady mego ojca! A więc bardzo proszę mi o wszystkim opowiedzieć.
— Wpadliśmy na ślad — wmieszał się książę, chcąc rozmowę przeprowadzić ostrożnie.
— I jaki był rezultat poszukiwań?
— Bardzo proszę, moja hrabianko, zapanować nad sobą, a powiem pani wszystko. Nadmierna radość tak samo szkodzi jak i przestrach!
— Radość? O, książę, coś mi mówi, że masz dla mnie dobrą nowinę!
— Nie będę przeczyć temu. Ale musi mi pani obiecać, że będzie trzymać nerwy na uwięzi, jeżeli udzielimy jej tej wiadomości.
Róża badawczo popatrzyła na jego twarz, wstała z krzesła i odrzekła poważnie:
— Wasza wysokość, już tyle przeżyłam ciężkich dni, że serce moje jest zahartowane. Mogła-
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 25.djvu/18
Ta strona została skorygowana.
— 700 —