bym przyjąć teraz do wiadomości wieść najstraszniejszą i napomyślniejszą, a nie stracę przytomności. Proszę mi więc powiedzieć, czy mój ojciec żyje?
— Tak, żyje!
— W stanie obłąkania?
— Niestety.
— Gdzie się znajduje? Czy daleko stąd?
— Niedaleko.
Po jej ślicznej twarzy przemknęło wzruszenie, pomimo poprzednich zapewnień. Jednak szybko nad sobą zapanowała.
— Dziękuję panu. Wiem dlaczego książę usiłował być ostrożnym w odpowiedziach. Czy mam powiedzieć co myślę i czuję — rzekła już spokojnie Róża.
— Bardzo proszę.
Na licu jej zjawił się żywy rumieniec. Odgadła wszystko.
— Książę, ojciec mój jest u pana!
Powiodła okiem po pokoju. Spostrzegła drzwi prowadzące do przyległej izby. Podeszła do nich i otworzyła. Głośny okrzyk radości — i nim zdążyli podejść do niej, trzymała już swego ojca w ramionach. Płakała głośno, a on — bezdusznie patrzył na nią. Czuł jej uścisk, ale nie wiedział, kto to jest i co się z nim dzieje.
— Ojcze, mój ojcze, kochany dobry, biedny mój ojcze! Czy mnie nie poznajesz? — pytała. — Przecież jestem twoja Róża. O, odpowiedz mi choć jednym słówkiem.
W jego twarzy nic się nie zmieniło. Tylko
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 25.djvu/19
Ta strona została skorygowana.
— 701 —