na zamek, tylko zostanę u pani sternikowej Helmerowej.
Projekt ten przyjęto jednogłośnie, po czym wybrano się w drogę. Wóz Róży nie wystarczył i musiano wynająć jeszcze jeden. Podróż minęła szybko.
Otto wysiadł przed Zalesiem, by dostać się lasem do folwarku i przy tym przynieść pani Helmer miłą wiadomość, że rozmawiał na pokładzie jachtu z jej mężem.
Tymczasem tamci dojechali do zamku.
Pod portalem swego domu nadleśniczy oczekiwał przybycia gości. Obie panie Zorskie (matka doktora i siostra jego) były w kuchni, przygotowując ucztę dla przyjezdnych.
— Witajcie mi, witajcie w Zalesiu! — zawołał rotmistrz, pomagając wysiąść przybyłym z powozów. — Pan baron Haldenberg.
— Do usług, — odpowiedział książę, by nie dopuścić Róży do odpowiedzi i nie zdradzić swego incognito. — A to moja córka Flora, panie rotmistrzu!
Rudowski ukłonił się z szacunkiem, w duchu myśląc sobie:
— Co za piękna kobieta! Toż to prawdziwa księżniczka!
— A któż to? — zapytał, wskazując na siedzącego obok Róży ojca.
W tej chwili obłąkany zwrócił się do niego i rzekł:
— Jestem wierny poczciwy Alimpo!
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 25.djvu/22
Ta strona została skorygowana.
— 704 —