wstręt, że nigdy nie pytała, kim jest jej ojciec i ona sama.
— Przebacz mi, najlepsza miss, że jej przeszkadzam — rzekła Józefa.
— O, proszę, witam pania. — brzmiała zimna odpowiedź.
— Nie wykorzystałabym tak szybko danego mi wczoraj zezwolenia na odwiedzenie pani, gdyby nie okoliczność, że mój ojciec znajduje się obecnie u don Lindsaya.
— Tak? — zapytała Amy zdziwiona.
— W pewnej sprawie, jaką mój ojciec chce omówić z pani ojcem, jako zastępcą Anglii. Poszłam z nim, gdyż bardzo mnie cieszy, że poznałam tak dystyngowaną damę, jaką jest pani. Dotychczas musiałam się ograniczyć do przebywania z sobą samą.
Amy spojrzała zdziwiona na swego gościa.
— Sądzę, że Meksyk liczy niemało znakomitych rodzin — odpowiedziała.
— Hm, może — rzekła Józefa, krzywiąc wstrętnie nosem. — Znakomitych, ale nie w całym tego słowa znaczeniu. Jako narzeczona najbogatszego właściciela dóbr ziemskich w Meksyku, powinnam być ostrożna w wyborze przyjaciółek.
— Pani zaręczona? — spytała Amy.
— Oficjalnie jeszcze nie, gdyż trzeba było uwzględnić dyplomatyczne powody.
— A, narzeczony pani jest dyplomatą?
— Nie — odparła z zakłopotaniem — ale użyłam tego wyrazu, gdyż on ma w ojczyźnie przy-
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 26.djvu/16
Ta strona została skorygowana.
— 726 —